Od balsamu do ciała nie wymagam wiele: żeby, no wiesz, nadać skórze blasku, pozbyć się nierówności, ładnie pachnieć, dobrze się czuć, szybko się wchłaniać, dobrze wyglądać na półce i nie kosztować nawilżonego ramienia i noga. Myślę, że całkiem rozsądne. Czy zatem ktoś mógłby mi wyjaśnić, dlaczego posiadam około siedmiu butelek balsamu do ciała, których nie mogę zmusić się do wyrzucenia? Obejmuje to między innymi:
- Kiehl's Creme de Corps na każdy dzień
- Brazylijski krem Bum Bum na wieczory klubowe
- Amlaktyna na guzy
- Byredo Gypsy Water Lotion zamiast perfum
- La Mer Po niedzieli , bo po słońcu
- Olejek do ciała Avene , kiedy naprawdę chcę marynować
- Złoty Bond leczniczy , kiedy mam zatkany nos
To zbyt wiele. Skończyła mi się przeciwprzestrzeń.
Więc powiedz mi: czego używasz? Czy jest taki, który rządzi nimi wszystkimi? Czy trzeba poświęcić luksusową konsystencję na rzecz czegoś, co wchłania się w rozsądnym czasie? Co to jest umowa z suchym olejem? Muszę wiedzieć – zaczyna się robić coraz cieplej i muszę się nawilżyć, zanim zdejmę mundurek z długą koszulą/długimi spodniami i zacznę pokazywać trochę skóry.
Meredith Melling
—Emilia Ferber
Autorem zdjęć jest Tom Newton.
Sprawdź nasz przewodnik po najlepszych balsamach drogeryjnych tutaj . I odpowiadaj na więcej naszych otwartych wątków — wszyscy jesteśmy uszami.