Uważam, że każdy powinien chociaż raz przejść na blond. To, czy blondynki mają więcej zabawy, jest kwestią dyskusyjną w porównaniu do wszystkich dodatkowych uwaga – przeżycie, którego warto doświadczyć. Ale o ile przejście na blond po raz pierwszy sprawia wrażenie, jakby wkroczył do obcej krainy, gdzie szampon jest zawsze fioletowy, a napoje są zawsze darmowe, o tyle przejście na blond po raz drugi przypomina bardziej lodowate płukanie na zimno. Ty wiedzieć dyskomfort, w który się wpadasz (długie, drogie sesje w salonie i puszenie), ale warto, dla dodatkowego blasku.
Wiedziałem, że nigdy więcej nie osiągnę czystej białej platyny, tak jak zrobiłem to za pierwszym razem. Właściwie to nie sądziłem, że to zrobię kiedykolwiek znowu przejść na blond, dopóki nie zobaczyłem Margot Robbie na okładce sierpnia Moda . Kolor jej włosów był… cóż, nie byłem do końca pewien, jak to opisać. Bronda? Piaszczysty? Złoty? To było idealne. Tak więc, podczas gdy wszyscy wokół mnie zaczęli się czerwienić głębiej i bardziej czerwono na jesień, ja po cichu pielęgnowałam obsesję: w drodze do pracy zapisywałam zdjęcia Sharon Tate, Peggy Lipton, Michelle Pfeiffer i Umy Thurman. Wcześnie rano, zanim zaczął dzwonić budzik, zrobiłem zrzut ekranu Olsensa, Hailey Bieber, Magdaleny Frackowiak i zdjęcia brudnych blondynek z mojego liceum na Facebooku. Przybliżyłem Lily-Rose Depp. Zatrzymałem się na jednym zaskakująco fascynującym zdjęciu Dylana Sprouse’a. Nic z nich nie było w tym samym odcieniu blondu i żaden nie odzwierciedlał odcienia Robbiego. Ale coś w nich było podobnego? Nie umiałem tego dokładnie umiejscowić, ale wierzyłem, że profesjonalista to potrafi. Po zgromadzeniu dokumentacji skontaktowałem się z kolorystą Lucille Javier .
Poznałem Lucille, kiedy pracowała w Sally Hershberger, starej szkole redaktorki z konewką. Po wycięciu zębów tam pod notoryczny twórca blondynek Aura Friedman, Lucille wykorzystała swoje 15 lat doświadczenia Salon Marka Ryana , zupełnie nowa przestrzeń Chelsea z dużymi, słonecznymi oknami i luksusowymi akcentami z drewna tekowego. Pojawiłem się na spotkaniu ze zdecydowanie za dużą liczbą zdjęć. (Pokazanie jednego zdjęcia referencyjnego kolorysty = pomocne, 20 zdjęć = zamieszanie.) Ale Lucille podjęła wyzwanie. Wyglądało na to, że najważniejsze było to, że wszyscy, których uratowałem, byli po prostu… naturalną blondynką. Ich włosy już wyrosły z głów i były dość jasne i zamiast być jasne, plażowe i ze smugami, były równe i nieco anemiczne. Innymi słowy, nie jest to to, o co większość ludzi prosiła swojego kolorystę. Co nie znaczy, że nie można tego powtórzyć. Lucille poświęciła dodatkową sekundę na przemyślenie, zanim przygotowała miksturę.
Przez następne kilka godzin była to chemicznie pachnąca plama. Kiedy grzebałem w torbie z pakowanymi przekąskami, uderzałem w klawiaturę laptopa i siorbałem mrożoną kawę, Lucille pewnie i szybko posmarowała mi włosy gryzącą białą pastą. Edward Nożycoręki wybielacza! W połowie, po spłukaniu piekącej skóry głowy i satysfakcjonującym peelingu, Lucille pokazała mi, co w zasadzie jest podmalówką kolorystyczną. Moje włosy nie były białe Khaleesi – właściwie były lekko pomarańczowe, co, jak wyjaśniła, w pewnym sensie o to chodziło. Wiedziała, że jeśli jeszcze bardziej mnie wybieli, będzie musiała później dodać ciepłe tony; zamiast tego pozostawiła trochę ciepła z procesu wybielania i pracowała z nim jako bazą. Pomogło jej to również zachować integralność moich włosów. Gdyby pozostawiła rozjaśniacz na dłużej, uszkodzenia byłyby nieuniknione, a moje włosy zmieniłyby kolor na bardziej punkowy niż sztywny. Naturalne włosy są błyszczące; kędzierzawe, rozjaśnione włosy nie są.
Kolejnym krokiem było dodanie wymiaru. Zamiast używać pasemek, Lucille zrobiła to za pomocą błyszczyków. Sam ton był czymś, co nazywała pszenicą. Był maślany, ale stonowany, ciepły, ale nie miedziany, i miał dokładnie ten sam poziom kontrastu, co odcień mojej skóry. To było zaskakująco pochlebne: nie tylko mnie zmyło, ale natychmiast rozjaśniło moje niebiesko-żółte oczy i zastąpiło zaczerwienienia skóry kremową, mleczną poświatą. Moje korzenie i końce okazały się nieco ciemniejsze niż obszar włosów od skroni do skroni, co brzmi trochę zabawnie, dopóki nie przypomnisz sobie, że dokładnie tam uderza słońce. I chociaż nie jestem pewna, czy ktokolwiek uwierzyłby, że jestem naturalną blondynką, nikt nie kwestionowałby tego, jak idealnie wygląda to w porównaniu z moją karnacją. Nie wygląda jak żadne ze zdjęć, które zapisałam, ale robi dla mnie to samo, co te odcienie.
Czy to wszystko, co charakteryzuje jesienną blondynkę? Blask, ciepło, obejmujące odrobinę ani tu, ani tam. Po opublikowaniu zdjęcia moje DM na Instagramie zasypały się wiadomościami od kobiet, które mówiły, że nieważne ten ton to znaczy, że po raz pierwszy zastanawiają się nad zanurzeniem w wybielaczu.
Co prowadzi mnie do pierwotnego punktu: w pewnym momencie życia musisz przejść na blond. Sezon do cholery; teraz jest dobry moment jak nigdy dotąd.
— Ali Oszynski
Zdjęcie za pośrednictwem ITG